6 lis 2016

Historia z końca świata

Źródło
Katarzyna Ryrych „Koniec świata nr 13”, Wydawnictwo Literatura, ilustrowała Katarzyna Kołodziej, str. 189

Dwunastoletnia Sabina żałuje, że nie mieszka w bloku jak wszyscy, a jej tata nie jest elektrykiem. Jednak kamienica na Końcu świata numer 13 to jej dom. Jak się okazuje – absolutnie wyjątkowy! To pachnąca sztuką i cyganerią przyjazna przystań dla znajomych artystów, to dźwięki tanga, to kolorowe ptaki cudaki. Sabina powoli zaczyna dostrzegać, że artystyczna rodzina to najpiękniejsze, co mogło się jej przytrafić w życiu. Podobnie jak pierwsza wakacyjna praca i nowy przyjaciel na dobre i na złe. Dziewczyna czuje w kościach, że idzie nowe. Niektórzy nazywają to „dorastaniem”. 

Co mógłbym powiedzieć o tej książce? Przede wszystkim na myśl przychodzi mi jedno słowo: BOMBA! „Koniec świata nr 13” Katarzyny Ryrych jest jedną z najciekawszych i najbardziej zaskakujących książek, jakie dotychczas czytałem. A, uwierzcie, było ich sporo! Ale nie to jest naważniejsze, ile książek przeczytałem. Przejdźmy do omówienia dzieła Pani Ryrych. Książka opowiada o tym, że koledzy i koleżanki Saby – przezwisko Sabiny Muzykant i imię psa Pani Malinowskiej – dostają wspaniałe prezenty, na przykład:

1.  Marta jedzie na obóz językowy na Maltę.
2. Bogdan wraz z rodzicami wybiera się do salonu po nowy czerwony skuter.
3. Adam ma dostać nowy komputer.  

A Sabina zazdrościła tych wyróżnień kolegom, ponieważ sama niczego nie dostała za świadectwo z czerwonym paskiem. Jej rodziców nie było stać na takie prezenty, ponieważ mama i tata Sabinki byli artystami. W domu zastaje rodzinę: mamę Paulinę, tatę Piotra, Ciotkę Plotkę i Wuja Psuja. Wszyscy byli zadowoleni ze świadectwa Saby, tylko nie ona sama. Na dodatek jej rodzice jadą do Francji i to bez niej, bo azjatyccy turyści kupują „ptaszki straszki” mamy dwunastolatki. Zostaje ona z babcią Funią i Zuzą na cały miesiąc nieobecności rodziców.

Źródło
Zuza nie jest jej przyjaciółką, dziewczyny od dawna się nie lubią. Dziewczyna mówiła o głównej bohaterce, że ta jest głupią, rudą nastolatką bez manier. Sabina rzeczywiście była ruda, miała piegi, ale była bardzo mądra. Oprócz tego Sabina nie chciała być jak inni, bo pomimo swojego młodego wieku była w stanie zauważyć, że nie powinniśmy na siłę udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Oczywiście bardzo ważne jest, by każdy z nas miał swojego idola, którego chce naśladować, ale powinniśmy pamiętać, że nawet autorytet powinien być tylko wzorem. Każdy z nas jest inny i tę odmienność powinien w sobie pielęgnować, bo to pozwala nam wyróżnić się spośród innych. Przynajmniej tak myślę.

Jej przyjacielem był szczur, któremu nadała imię Szczurek Jurek. Tylko jego Sabina prawdziwie lubiła. Kontakty z innymi starała się ograniczyć do minimum, co można było doskonale odczuć, czytając książkę. Jej nienawiść rozpoczynała się od wuja, który wszystko psuł, aż po panią Wiedźmalinowską – jej sąsiadkę. Dopiero z czasem Sabina Muzykant uświadamia sobie, jak cennym skarbem jest ognisko domowe i że jej rodzina jest wspaniała. Po powrocie rodziców, z którymi miała słaby kontakt, drugi raz w swoim życiu kieruje do nich słowa: Kocham Was! Moim zdaniem była to najbardziej urocza i najmilsza scena w całej lekturze. 

Książka bardzo przypadła mi do gustu. Porusza ona temat zniechęcenia się do własnej rodziny. Z czasem jednak nienawiść zostaje przezwyciężona miłością. To mi się w każdej książce podoba, ponieważ według mnie, tak wygląda doskonałe zwieńczenie fabuły. W wielu domach dzieci nie lubią, a nawet nienawidzą swoich rodziców, czego częstym powodem jest brak środków na życie. Bardzo mnie to smuci, bo dzieci nie potrafią zrozumieć, że ich rodzice starają się jak mogą, aby było im jak najlepiej. Chociaż nie zawsze im się to udaje. Prawdziwa miłość pojawia się w powieści, a tym samym sprawia ona wielką przyjemność zarówno bohaterom, jak i czytelnikowi.

„Bez miłości nie da się żyć, a największa miłość pochodzi od rodziców.” 

Ważnymi zaletami książki są staranne i przyjemne dla oka ilustracje, które wyszły spod pędzla Katarzyny Kołodziej. Na pierwszy rzut oka widać, że zostały wykonane przez profesjonalistkę. Chciałbym też pochwalić przepisy Babci Funi, które zostały umieszczone na końcu książki. Polecam szczególnie „Szarlotkę Babci Funi”, wedle którego to przepisu sam przygotowałem wypiek. Był przepyszny! Najbardziej ze wszystkich bohaterów polubiłem Wuja Psuja. Dlaczego? Otóż jest on bardzo podobny do mnie – ja też często psuję przeróżne rzeczy. :)

Po skończonej lekturze, jestem przekonany, że ta książka przypadnie do gustu dzieciom i młodzieży gimnazjalnej. Jeśli lubicie historie pełne dziwnych, a zarazem bardzo zabawnych scen, jak na przykład odlewy twarzy na balkonie czy scena z włosami Wiedźmalinowskiej, to musicie przeczytać tę powieść. Oprócz tego, pozycja jest też prosta w przekazie, co przekłada się na zrozumienie mądrości, które Katarzyna Ryrych przekazuje swoim czytelnikom, a także jest bogata w staranne i piękne ilustracje, umilające lekturę „Końca świata nr 13”. Gorąco polecam!
                                                                               

Za udostępnienie lektury dziękujemy



 Dawid, 13 lat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz