20 maj 2017

Przygoda we Fromborku?

Zbigniew Nienacki „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka”, wyd. Literatura, Łódź 2017

Powieść przedstawia historię pana Tomasza – tytułowego Pana Samochodzika – który zaraz po powrocie z wakacji bierze się za sprawę… starych monet, a nie, jak wcześniej myślał, zagadek Fromborka, o których było tak głośno w prasie. Nad tą aferą czuwał już magister Pietruszka. Niemalże w jednej chwili parę numizmatów zostało wystawionych na sprzedaż. Nie były to jednak zwykłe monety, a szczególne okazy. Według danych do tej chwili zachowały się w jednym egzemplarzu. Po pewnym czasie Pan Tomasz znajduje powiązanie monet z zagadkami Fromborka. 

Mimo ciekawej idei, książka niezbyt przypadła mi do gustu. W „Panu Samochodzik i zagadkach Fromborka” niewiele się dzieje, a akcja, w moim odczuciu, jest sprowadzona do minimum. Autor po prostu przynudza. Ponadto opisywana historia jest bardzo naiwna, z pewnością kierowana do czytelników młodszych, co trochę zaskakuje, bo w pozostałych tomach cyklu Nienacki pisze raczej do odbiorców starszych. W tej pozycji nadto rozwlekle tłumaczy pewne rzeczy, co może być irytujące. Stosunek do powieści miałbym ambiwalentny, bo „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka intrygują sprawą kryminalną i samym miejscem akcji, gdzie przez lata pracował Mikołaj Kopernik, wad jednak dostrzegam zdecydowanie więcej. 

3 maj 2017

Vive diu vitmaque tuam perpende...

Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Uroczysko, Literatura, Łódź 2017

Trzymacie w dłoniach książkę, która powstała, gdy serii o Panu Samochodziku nie było jeszcze w najśmielszych planach Nienackiego. Jednak już w tym debiutanckim tomie Pan Samochodzik zachwyca czytelnika niezwykłą umiejętnością dedukcji, wiedzą historyczną i wrażliwością na kobiece wdzięki. Wraz z grupą archeologów próbuje odkopać skarb w prastarym kurhanie, w czym uparcie przeszkadza im diabeł Kuwasa. Pan Samochodzik podąża jego śladem, odkrywając przy okazji straszną tajemnicę podziemi dwunastowiecznej romańskiej kolegiaty. Wpada też na trop pewnego sprytnego mordercy…

Pan Tomasz z tej książki to postać jeszcze trochę odległa pod wieloma względami od głównego bohatera najsłynniejszego cyklu powieści Zbigniewa Nienackiego. Tutaj pracuje on jako redaktor pewnej gazety, niezbyt  dobrze włada łaciną i co najważniejsze, nie posiada swojego wehikułu z silnikiem Ferrari 410 SuperAmerica, zresztą z rolą kierowcy dopiero się poznaje, za kierownicą nie czuje się najpewniej. To główne różnice najbardziej rzucające się w oczy czytelnikowi, który świat Nienackiego zna od podszewki. Ale zanim powieść ocenię, przybliżę nieco jej historię.

„Uroczysko" to debiut Nienackiego, książka, która powstawała, gdy serii przygód Pana Samochodzika nie było jeszcze w najśmielszych planach i dopiero przez Wydawnictwo Warmia została do tejże serii włączona. Potem zaś było przez jakiś czas pierwszą przygodą Tomasza. Ostatecznie książki „Uroczysko" (znane też jako „Pan Samochodzik i święty relikwiarz"), „Skarb Atanaryka" (w późniejszych wydaniach „Pan Samochodzik i skarb Atanaryka") i  „Pozwolenie na przywóz lwa" (znane później pod tytułem „Pierwsza przygoda Pana Samochodzika) stanowiły prequel do dwunastotomowej serii o przygodach Pana Samochodzika. Recenzowana książka została wydana po raz pierwszy w 1957 roku, więc dzisiaj liczy sobie... sześćdziesiąt lat. Pomimo swojego wieku wciąż jest łatwa w odbiorze, wzbudza emocje i jest uwielbiana przez wszystkie pokolenia czytelników.